Chiński terror rządów Mao ,Wielki Chaos w oczach dziecka stający się jeszcze większym koszmarem. Historia
młodej Chinki, rzuconej na pastwę losu i innych ludzi. Niszczona, upokarzana,dręczona i krzywdzona, dzielnie znosi wszystkie przeciwności losu i
kilkakrotnie unika śmierci. Niesamowita i przerażająca historia, poruszająca do
głębi każdego. Historia zaczyna się od dziesięciokilometrowej wędrówki kobiety z
dzieckiem do obozu koncentracyjnego , idą tam aby spotkać się z ojcem trzyletniej
dziewczynki. Droga usiana jest grobami
więźniów , zidentyfikować ich można tylko za pomocą numerów, nie mają imion ani
nazwisk. Nędza i głód są wypisane na
twarzach mijanych ludzi.
„Obok nas przechodzą jacyś ludzie. Wyglądają jak cienie. Idą w obu
kierunkach, niosąc łopaty i niewielkie zawiniątka. Spoglądają w niebo smutnymi
zapadniętymi oczyma.”.
Rządy Mao miały doprowadzić do całkowitej
jedności społeczeństwa, która nie omijała nawet najmłodszych dzieci. Maomao z
powodu leworęczności była dręczona w szkole przez dzieci i nauczycielki. Niedopuszczalna
była odmienność, a nieposłuszeństwo karano biciem. Tylko jak wytłumaczyć małemu
dziecku, że używa „wrogiej ręki”. Podobnie jak w innych historiach o wojnach i
rewolucjach także tutaj rząd uderzył w klasę inteligencką, która mogła zagrozić
ich poczynaniom. Dlatego ojciec Maomao znalazł się w obozie koncentracyjnym, przywdziano mu czapkę
hańby i to skazało go i jego rodzinę na
męczarnię. Malutka Maomao została
wciągnięta w szerzenie propagandy przeciwko swojemu ojcu poprzez robienie
plakatów szkalujących go, musiała też podpisywać się pod nimi własnym imieniem
i nazwiskiem. Dzieci wykorzystywane były
do walki politycznej, były też krzywdzone i niczego nie świadome. Spotkało to
także narratorkę książki. Została ona skrzywdzona przez wujka ALW, odebrał jej
godność i cnotę. Nie był to jednak pojedynczy przypadek…
Przez swoje pochodzenie bohaterka
była z góry skazana na niepowodzenie. Pochodziła z czarnej rodziny, dlatego
wszyscy nią pomiatali i upokarzali. Kilkakrotnie dziewczynka była bliska śmierci.
Jednak jej wola życia była silniejsza i za każdym razem wywijała się ze szponów
śmierci. W utrzymaniu normalności
pomagały jej książki, które tak lubiła czytać.
"Wracałam do książek przez kilka następnych dni. Zaczytana,
odcinałam się od rzeczywistości, wchodząc w świat dzieci ze zdjęć i bohaterów
najrozmaitszych historii. Porzuciłam własną, smutną codzienność, płynąc ku
życiu, które ledwie umiałam sobie wyobrazić. Odwracałam każdą kolejną stronę
coraz bardziej podekscytowana i zawsze było mi przykro, że opowieść się kończy.
W wielu miejscach śmiałam się na głos. Wpadałam w rozpacz, kiedy bohaterowie
borykali się z przeciwnościami losu. Ich życie stało się moim życiem i na
odwrót."
Ogromnym ciosem dla niej było
ciągłe rozdzielanie się rodziny. Raz musiała
sama opiekować się braćmi, innym razem zostawała sama. Kilkuletnia dziewczynka
musiała z dnia na dzień stać się zarówno matką, jak i żywicielką młodszego
brata. Ciosem była dla niej także śmierć bliskich osób, babci, przyjaciółek,
cioci.
Jest to bardzo poruszająca i momentami przygnębiająca
historia pokazująca bezwzględność chińskiej tradycji. Hołubienie chłopców i
gnębienie dziewcząt. Szczególnie
wciskająca się w pamięć jest historia przyjaciółki Maomao, Chunying.
Dziewczyna wyszła za mąż, po nocy
poślubnej czuła się skrzywdzona przez męża. Ale to był początek jej cierpień.
Wkrótce po ślubie została mamą dziewczynki, jednak następna ciąża przyniosła
jej kolejne dwie córeczki. W Chinach to nie do pomyślenia. Dziewczynka to
problem, który trzeba wyżywić a potem i tak oddać rodzinie męża i nic z niej nie mieć. Dlatego właśnie
mąż i ojciec Chunying utopili bliźniaczki w lodowatej wodzie. Nie był to pojedyńczy
przypadek zabójstwa dziewcząt, takie praktyki to była codzienność.
Wspomnienia Emily Wu są momentami
podobne do wspomnień ludzi żyjących w obozach koncentracyjnych w Europie. Koszmarne przeżycia ściskają za serce nawet
najtwardszego czytelnika. Krótkie , ale liczne rozdziały pozwalają na chwilę
refleksji i ochłonięcie, bo nie jest to lektura łatwa, ale naprawdę godna
poznania.